Był piękny, słoneczny dzień. Rano wymknął się niespostrzeżenie
na jogging. Gdyby trener wiedział, pewnie zmyłby mu za to głowę – przecież miał nie przeciążać kostki. Blondyn był jednak niezwykle uparty i musiał
postawić na swoim. Truchtał więc spokojnie alejkami jednego z parków w Gijon, kiedy wpadła na niego zagapiona w ekran
telefonu blondynka. Złapał ją za ramiona, chroniąc tym samym przed upadkiem. Wyjęła z uszu słuchawki
i uniosła głowę do góry. Założyła za ucho wystający z
kucyka kosmyk i kilka razy zamrugała.
–
Najmocniej przepraszam. – rzuciła płynnym hiszpańskim
– Zamyśliłam się i nie zauważyłam cię.
– Nic
ci się nie stało? – zapytał z
troską w głosie.
–
Nie, – uśmiechnęła się niepewnie –
wszystko jest w porządku. Piękna pogoda na bieganie – zauważyła.
–
Tak. – przytaknął – Jesteś stąd?
–
Nie. – zaśmiała się – Jestem tu
przejazdem.
–
Przejazdem?
–
Tak, mam ważne spotkanie i
jutro już wyjeżdżam. Asturia to piękne miejsce – westchnęła głęboko.
–
Masz rację, ale nie piękniejsze niż
Katalonia – puścił jej oczko.
–
Katalończyk z krwi i kości? –
spytała po katalońsku.
– A
ty jak widzę poliglotka. –
zachichotał, ale zauważył, że zaczyna się robić jak dla niego
trochę późno – Daleko stąd nocujesz? Bo ja muszę
ruszyć w drogę powrotną do hotelu. Mieszkam w Gijon Rey Pelayo czy coś takiego – podrapał się po głowie.
– Ja
nocuję w Parador de Gijon. To niedaleko…
– Więc możemy iść razem. – uśmiechnął się szeroko, a ona
pokiwała ochoczo głową – Więc… Skąd jesteś?
–
Jejku, nie przedstawiłam się nawet. –
zreflektowała się – Mia Neuer. –
wyciągnęła do niego drobną dłoń – Jestem Niemką.
–
Niemką? Nie wyglądasz.
– zaśmiał się, kiedy lekko uderzyła go
piąstką – Potraktuj to
jako komplement. – puścił jej oczko – Sergi Roberto. Pochodzę z Reus.
***
Witam na kolejnym już blogu mojego autorstwa! Ta historia będzie inna, zupełnie inna niż pozostałe. Wprowadzę tutaj pierwiastek nieco kryminalny. Oczywiście historia dotyczyła będzie piłki nożnej, ale tym razem zechcę pokazać Wam ten sport z nieco innej strony. Być może część z Was będzie zszokowana tym, co przeczyta, lecz inspiracją była jedna z książek niemieckiego dziennikarza. O co chodzi? Dowiecie się czytając, a mnie zmotywujecie pisząc komentarze. :)