Wyszła z gmachu sądu i odetchnęła z
ulgą. Miała na sobie ciemne
jeansy, białą koszulę bez rękawów ze sporym dekoltem i bordowe szpilki. Zaśmiała się na samą myśl, że tak oto ubrana
rozpoczynała nowe życie. Mając dwadzieścia siedem lat i
zbyt duży bagaż doświadczeń. Rozejrzała się dookoła i szeroko uśmiechnęła. Zaczęła powoli pokonywać kamienne schody, kiedy stanęła jak wryta ze zdziwienia. Na samym dole, oparty o
murek stał wysoki, umięśniony Niemiec w jeansach, malinowej koszulce polo oraz
z czarnymi okularami przeciwsłonecznymi na nosie.
Podeszła do niego niepewnie.
–
Manu? – ledwo przeszło jej to przez gardło – Co ty tu robisz?
– Ivan
mi powiedział, że idziesz dzisiaj
do sądu. Przyszedłem
zobaczyć, jak sobie poradziłaś. – wzruszył ramionami i uśmiechnął się uroczo – I jak? Mam ci już szykować paczki do kicia?
– Ha ha
ha. Bardzo zabawne. – pokazała mu język –
Przekazałam im wszystkie dokumenty, adresy, numery, rozliczenia, wyciągi, notatki. – westchnęła,
żywo przy tym gestykulując – Takie załączniki
do moich zeznań. Dobrowolnie
przystałam na współpracę z nimi i z FBI, więc nic
mi nie grozi. Nie wsadzą mnie do więzienia. Oszustw dopuścili
się mój ojciec, Horst i
Adi. Sędzia uznał, że nie
mogę ponosić za nich
odpowiedzialności. Jednak
wszystkie kontrakty Adidasa będą dokładnie sprawdzane.
Ale tego się nie boję, bo interesy od czasu śmierci
ojca są legalne i uczciwe. Wspieramy się z Mario i chcemy połączyć spółki. By było tak,
jak miało być od początku – rozchmurzyła się.
–
Byłaś silna. Gratuluję. –
przyznał – Wiedziałem, że się z tego wygrzebiesz.
–
Manu… Przepraszam cię za wszystko.
Powinnam cię posłuchać już wtedy, kiedy…
–
Kiedy błagałem cię godzinami na
kolanach, żebyś się w tym nie babrała? – pokiwała głową,
przygryzając wargę – Masz rację.
Powinnaś była mnie wtedy posłuchać – przejechał
kciukiem po jej wardze, uwalniając ją tym samym od zaciśniętych zębów.
–
Przepraszam też za ten cały rozwód. – zamknęła oczy – To była moja wina. To ja cię do tego zmusiłam.
Nie doceniałam tego, co miałam. Przepraszam. – jęknęła – Wybaczysz mi to kiedyś?
– A
teraz już doceniasz? –
zapytał zduszonym głosem.
–
Byłam cholerną szczęściarą, że cię miałam – zaśmiała się przez łzy.
–
Nadal nią jesteś. – przybliżył się do blondynki tak, że ich twarze dzieliły
centymetry – Uczuć nie da się ot tak wymazać, Mia
– dystans między nimi coraz to
się zmniejszał. W
końcu Manuel musnął
ustami wargi dziedziczki fortuny Dasslera. Po chwili zrobił to mocniej.
–
Kocham cię, Manu – wyszeptała
z zamkniętymi oczami.
– Jesteś tego pewna? – nadal miał delikatne wątpliwości, choć widział, że to znowu była ta
sama dziewczyna, którą poznał w Gelsenkirchen. To znowu była jego Mia.
–
Zawsze cię kochałam. Od
tamtego meczu, kiedy postanowiłeś mnie ochlapać. – zaśmiali się na tamto wspomnienie – Przez pewien czas chyba nie
byłam sobą. Zapomniałam, co
się liczy w życiu najbardziej.
Kto się liczy w życiu najbardziej. –
poprawiła się i spojrzała mu prosto w oczy – Dla mnie jesteś to ty. – uśmiechnęła się słabo – Zrozumiem, jeśli
nie będziesz chciał… –
zaczęła, ale bramkarz FC Bayern München wszedł jej w słowo.
–
Wyjdź za mnie – gładził kciukiem jej policzek i intensywnie
wpatrywał się w jej oczy.
– Co?!
– niemalże pisnęła. Serce jej łomotało, zrobiło jej się gorąco, czuła podniecenie. Neuer chciał ponownie się z nią ożenić? Nie mogła w to uwierzyć. Czyżby miała w życiu aż takiego farta? –
Po tym co ci zrobiłam? – spytała niepewnie.
–
Wyjdź za mnie – powiedział pewnie.
– Ale
Manu… – ręce trzymała na jego klatce piersiowej. Czuła bicie jego serca.
Serca, które biło dla niej.
–
Wyjdź za mnie – poprosił, po czym delikatnie wpił się w jej wargi. Całował ją z taką namiętnością i pasją, jak za dawnych czasów.
Objęła dłońmi jego szyję i
oddawała każdą pieszczotę. Po
kilku minutach odsunął ją od siebie delikatnie i przypatrywał się jej w oczekiwaniu na odpowiedź.
–
Wyjdę za ciebie – na te słowa uśmiechnął się szeroko, złapał ją w pasie i zaczął się z nią okręcać.
***
– I w
końcu wszystko jest tak, jak być powinno, pani Neuer. – pocałował ją, zmierzając ku
pięknej posiadłości na obrzeżach
Gelsenkirchen – Zobaczysz, rodzice się
ucieszą. Zawsze traktowali cię jak
córkę. Ubóstwiają cię i ucieszą się, że znowu się pobieramy.
– Może i masz rację. Ale
i tak się denerwuję – odparła, ściskając jego dłoń jeszcze mocniej.
– Ja
zawsze mam rację, kochanie. I
zapamiętaj to sobie – musnął
opuszkiem palca jej nos.
–
Manu? – nagle blondynka stanęła jak wryta na ścieżce wyłożonej ciosaną kostką, zmuszając tym samym swego narzeczonego do zatrzymania się.
–
Tak, kochanie? – uśmiechnął się do niej, podszedł i objął w pasie. Patrzył na nią z wielką miłością. Nawet jeśli Mia miała
jakiekolwiek wątpliwości, to teraz wszystkie zostały rozwiane. To był
odpowiedni facet. Jej ukochany. Ten jedyny. Ten, z którym chciała dzielić życie. Z którym
chciała się zestarzeć. Z którym chciała być.
– Chcę mieć z tobą dziecko – Manuel nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się promiennie i zachłannie pocałował ukochaną.
***
THE END!
WOW, nie wierzę, że to już koniec...
Mia i Manuel zeszli się, ale tak naprawdę nie historia miłosna była moim głównym zamiarem. Moim zamiarem był wątek dotyczący tego, czym zajmowała się Mia i jej przodkowie. Starałam się przedstawić Wam historię opartą na faktach. Skąd w ogóle taki pomysł? Zrodził się niemalże od razu po przeczytaniu przeze mnie książki pod tytułem "FIFA MAFIA". Po prostu musiałam z siebie wyrzucić te wszystkie emocje. Książka była powalająca na kolana, a może i na łopatki. Ciężko się ją czytało, bo natłok informacji - i to tak druzgocących - dawał się ewidentnie we znaki. Powiązania Adidasa z FIFA, a także fakt, że Adidas i Puma to tak naprawdę firmy braterskie - to szczera prawda. Serdecznie zachęcam Was do upolowania tej książki i przeczytania jej - ale przygotujcie się kryminał! ;)
Z ogłoszeń parafialnych... Ruszyłam już z opowiadaniem z Rafinhą, które znajdziecie tutaj -> http://loca-como-yo.blogspot.com/
Co jeszcze? Otóż na dniach zniknie moja podstrona. Nie będę tam więcej publikować żadnych postów, ale spokojnie - nadal będę ględzić, tylko w innym miejscu. Gdzie dokładnie? Tutaj -> http://campeona-de-la-vida.blogspot.com/ Na dniach powinien pojawić się tam jakiś post, a posty z podstrony - te, które się Wam podobały - zostaną tam też przeniesione. Serdecznie zachęcam do zaglądania na tego bloga, bo postaram się pisać o tym, o co mnie pytacie, co publikuję na Ig. Jeśli macie pomysł na jakiegoś posta - piszcie śmiało, a na 99% pojawi się na blogu. ;) Nie przestraszcie się, że blog jest założony na inne konto - to moje drugie. :)
Serdecznie zapraszam na pozostałe blogi i zachęcam do komentowania, ponieważ daje to motywacyjnego kopa, kiedy mi się już niczego nie chce. :D
Buziaki!