Spotkanie, a raczej kłótnia z
Neuerem wybiły ją z rytmu. CAŁKOWICIE. Co on sobie wyobrażał? Umoralniał ją? On?!
Przecież Manuel dobrze wiedział, dlaczego Mia postępowała tak, a nie inaczej.
Miał świadomość tego, co zależało od jego – byłej już – żony. A mimo to prawił
jej kazania. I to w czasie zorganizowanej przez UEFA kolacji, a na dodatek przy
obecności postronnej osoby, jaką niewątpliwie był Sergi.
Nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Do
niczego się nie nadawała. Nawet Villar jej wytknął, że bujała gdzieś w
obłokach, zamiast zająć się poważnymi sprawami. Było więc naprawdę poważnie i
Neuer musiała, po prostu musiała, powrócić na właściwe tory. A jako, że powodem
tego wszystkiego był jej były mąż i jego zachowanie, jedynym, co przychodziło
jej na myśl, była szczera rozmowa z pewnym Chorwatem.
Dlatego też stała właśnie przed
drzwiami sporej willi w oczekiwaniu, aż ktoś jej otworzy. Po jakiejś minucie w
progu pojawiła się szeroko uśmiechnięta Hiszpanka, której jednak mina stopniowo
się zmieniała. Po chwili zostało już samo zdziwienie.
–
Mia? Mia Neuer? – nie wierzyła.
–
Tak. – uśmiechnęła się słabo – Dawno się nie widziałyśmy, Raquel. Ślicznie
wyglądasz.
–
Dziękuję. – rozpromieniła się – Ty też. Wejdziesz? – zaprosiła ją do środka.
–
Tak, dziękuję.
– Co
cię do nas sprowadza?
– Właściwie
to… – przełknęła głośno ślinę – Jest Ivan? Chciałam z nim porozmawiać.
–
Tak, jasne. – zamrugała kilka razy, po czym zawołała kogoś z głębi budynku –
Kochanie, masz gościa!
– Jak
to znowu Dani… – zaczął się śmiać, ale przystanął na środku salonu, kiedy
zorientował się, kto przed nim stał – Mia? Co ty tu robisz? – uniósł wysoko
brwi.
–
Przyszłam porozmawiać. – wyznała nieśmiało – Znajdziesz dla mnie chwilkę?
–
Tak, jasne. – odparł – Raquel, weźmiesz dziewczynki? A my z Mią pójdziemy
pogadać do ogrodu. – dziewczyna skinęła głową – Chodź. – pociągnął za sobą
Niemkę – Co jest? Coś się stało? Coś z nogą? – spytał przestraszony.
– Nie
– odpowiedziała krótko.
– A
więc? – usiadł na drewnianej ławce osadzonej tuż przy zadbanej alejce – O czym
chciałaś ze mną rozmawiać?
– O…
– zawahała się – O wszystkim.
– To
znaczy?
–
Widziałeś, a nawet jeśli nie widziałeś, to zapewne i tak już wiesz… Chodzi o
imprezę w Mediolanie i moją „pogawędkę” z Manuelem.
–
Tak, wiem. – westchnął – Ale co ja mam z tym wspólnego?
–
Zdziwiło mnie zachowanie Neuera. Przez lata nie utrzymywaliśmy kontaktu, a przy
pierwszym spotkaniu wydziera się na mnie i prawi kazania. To nie jest
normalnie, Ivan. – zauważyła – Na dodatek zrobił tę całą awanturę przy Sergim!
– oburzyła się – Powiedział, że przygruchałam sobie kolejnego piłkarza. A
przecież to nie jest prawda! Nic oprócz przyjaźni mnie z Roberto nie łączy.
Nawet się nie całowaliśmy! Ty mu coś nagadałeś? – zmroziła go wzrokiem.
– Z
całym szacunkiem, Mia, ale ja mam lepsze tematy do rozmów z moim kumplem niż
nowi faceci czy przyjaciele jego byłej.
– Co
więc go skusiło do zaczepienia mnie na tej kolacji?
– Nie
wiem. – założył prawą nogę na lewe udo – Może twoje nagłe pojawienie się w
Hiszpanii, a potem raptowne zakończenie Neymargate, oczyszczenie z zarzutów
Rosella i Bartomeu? Może to w powiązaniu z twoim wyjazdem do Brazylii dało mu
do myślenia?
–
Skąd… – wytrzeszczyła oczy – Ivan… Skąd, do cholery, wiesz o moim wyjeździe do
Brazylii? I skąd w ogóle pomysł, że mogłabym mieć coś wspólnego z Neymargate? –
zaśmiała się nerwowo.
–
Mia, – uśmiechnął się szyderczo – bujać to ja, a nie mnie.
–
Neuer – syknęła.
–
Kiedy zadzwonił wtedy do mnie, taki zrozpaczony… Ja go ledwo rozumiałem, Mia.
Przez cały czas trwania naszej rozmowy pociągał nosem. – westchnął – Nie wiem,
jakim cudem, ale z tego potoku słów wyłapałem, że się rozwiedliście. Pojechałem
do niego. Był załamany. Jeszcze nigdy nie widziałem żadnego faceta w takiej
rozsypce. – pochylił się i złapał za głowę, opierając przy tym łokcie na
kolanach – Mia, on do ostatniej chwili, do samej rozprawy wierzył, miał
nadzieje, że się opamiętasz, rzucisz te brudne interesy i będziecie razem.
Siedziałem i wysłuchiwałem tych wszystkich smutków Neuera. A on mówił, mówił i
mówił. Powiedział mi praktycznie wszystko.
–
Wszystko to znaczy? – dopytywała.
–
Mia, znałem cię jeszcze jako pannę, więc pamiętam, że nazywasz się Dassler i za
cholerę nie wiem, dlaczego nie wróciłaś do panieńskiego nazwiska, ale to nie o
to teraz tutaj chodzi. W pierwszej chwili nie skojarzyłem. Nawet kiedy na
waszym ślubie pojawił się Mario, bo wtedy był jeszcze mało rozpoznawalny. Ale
potem skapnąłem się, że ty nie byłaś po prostu z Dasslerów. Byłaś z tych
Dasslerów. Mia, do cholery, byłaś prawnuczką Adiego Dasslera! Założyciela marki
Adidas! Potem Manuel mówił, że zaczęli was odwiedzać podejrzani ludzie, którzy
mieli konszachty jeszcze z Horstem. Twój ojciec zmarł, ale interesów nie
zamknął. Ty byłaś spadkobierczynią całego imperium, a w tym także sieci
powiązań w świecie piłki nożnej. Miałaś niewyobrażalną kontrolę, wszystkich w garści.
Byłaś panią i władczynią. Królową interesów piłki nożnej. To cię wciągnęło. A
potem stało się, jak się stało. Nie miałaś już Manuela, do Mario się nie
odzywałaś. Jedyne, co miałaś, a raczej myślałaś, że masz, to w tej twojej blond
główce było FIFA, UEFA i cała ta banda popaprańców. Wszyscy ci oszuści i
łapówkarze. Chciałaś to utrzymać i nadal to robisz. Opiekujesz się nimi,
trzymasz w ryzach, ratujesz tyłki przed odsiadkami. Ale co ci po tym, Mia? Co
ty z tego masz? Pieniądze? Nie masz ich nawet na kogo wydać. Umrzesz,
pozostawiając po sobie ogromny majątek, którego i tak nikt nie odziedziczy. Nie
masz rodziny.
–
Nieprawda – zapierała się.
–
Prawda. – zaśmiał się – Nie masz męża, bo go zostawiłaś. Nie masz dzieci. Nie
uznajesz kuzyna, którego tylko ciągle strofujesz albo upokarzasz. Jesteś sama!
Szczęka jej opadła. Nie wiedziała,
co mu odpowiedzieć. Na takie zarzuty? Jak się bronić? O ile w ogóle chciała się
bronić i jeśli miałoby to jakikolwiek sens. Przygryzła wargę, zapatrzyła się na
niewielki krzew, a z jej pięknych, błękitnych oczu popłynęły łzy. Gorące łzy.
Bo
Ivan miał rację.
I ona
właśnie zdała sobie z tego sprawę.
– Co
ja mam teraz zrobić? – wyszeptała, dławiąc się potokiem słonej cieczy.
–
Mnie o to pytasz? – zdziwił się.
– Ja
już po prostu… – schowała twarz w dłoniach – Nie mam pojęcia, co dalej. Mam
tego wszystkiego dość.
–
Tego wszystkiego czyli… – próbował ciągnąć ją za język.
–
Dosłownie wszystkiego, Ivan. – spojrzała na niego ze smutkiem – Mam dosyć tych
pieprzonych idiotów, po których wiecznie muszę sprzątać. Tych wszystkich spraw
związanych z organizacjami. – pokręciła głową – Kochałam piłkę nożną, a nie ten
cały chory biznes, Ivan. Nie takie miałam plany na przyszłość. Nie tak to się
miało potoczyć.
– A
jak?
–
Wiesz, gdybyś te kilka lat temu, nawet dajmy na to te cztery lata temu, jak nas
odwiedziłeś w Monachium… Gdybyś mnie wtedy zapytał, gdzie się widzę i jako kogo
za cztery czy pięć lat, odparłabym, że widzę się w pięknym domu na obrzeżach
miasta, z ogródkiem, zajmującą się dwójką dzieci i psem w oczekiwaniu na powrót
ukochanego męża z meczu wyjazdowego. – westchnęła, uśmiechając się nieco pod
nosem – Naprawdę tak się widziałam. Taka miała być moja najbliższa przyszłość.
Taką chciałam, żeby była. Chciałam z nim spędzić całe życie. Boże, dlaczego
musiałam to wszystko spieprzyć?! – załkała – On też chciał dzieci.
Zdecydowaliśmy, że się postaramy o pierwsze, ale wtedy spadła na nas informacja
o śmierci mojego ojca. A jak było dalej, to już wiesz. – wyłamywała nerwowo
palce – Byłam beznadziejną żoną i przyjaciółką, co? – zaśmiała się – Teraz
możesz to już otwarcie przyznać.
–
Nieprawda. Nie byłaś. – jęknął – Nawet nie wiesz, jak chciałbym teraz przyznać,
że tak, że byłaś okropną, upierdliwą magierą. Ale nie mogę. – popatrzył na nią
delikatnie – Byłaś dobrą przyjaciółką. A żoną? – zaśmiał się – Wspaniałą!
Wszyscy, łącznie ze mną, zazdrościliśmy Manu, że aż tak mu się poszczęściło. Że
trafiła mu się taka kochana, oddana żona. Widać było to, że się kochaliście.
Dlatego ta wiadomość o waszym rozwodzie była dla mnie co najmniej dziwna. –
wzruszył ramionami – Ale to nie moja sprawa. Byliście dorośli i to wy
podjęliście tę decyzję. Jednak w moich oczach nadal pozostaniecie wzorem pary.
– przyjrzał się jej dokładnie – Chcesz wiedzieć, co powinnaś zrobić? – pokiwała
głową – Wracaj do domu, pogódź się z Mario, dogadajcie się, a potem tak po
prostu idź do prokuratury. Powiedz wszystko. Nie patrz na nikogo, na to, co
będą mówić, kogo możesz pociągnąć na dno. Oni wszyscy wiedzieli, na co się
pisali. Oni świadomie podejmowali te decyzje, Mia. Nikt ich nie zmuszał. Więc
powiedz wszystko i uwolnij się raz na zawsze od tej szajki. Żyj tak jak chcesz,
a nie pod czyjeś dyktando, bo tak wypada. To twoje życie, Mia i nikt nie
przeżyje go za ciebie. Nie ma szans. Uwolnij się – powiedział pewnym siebie
głosem, po czym przytulił mocno Niemkę.
***
–
Dokąd panienko? – spytał starszy, posiwiały już Hiszpan.
– Na
lotnisko – odparła słabo.
–
Wakacje? Urlop?
–
Nie. – uśmiechnęła się życzliwie do taksówkarza – Muszę kogoś przeprosić i
wszystko mu wyjaśnić, ale nie wiem, jak to przyjmie do wiadomości. W końcu to
już tyle czasu… – zaczęła się denerwować.
–
Lepiej późno niż wcale.
***
Myślicie, że Mia otrzyma przebaczenie? I co sądzicie o takiej postawie Ivana? O tym, co powiedział?
Czekam na wasze opinie. :) Jeśli ktoś ma do mnie jakieś pytania, to można mnie też znaleźć od niedawna na asku -> https://ask.fm/RiaLia97
Zapraszam!