czwartek, 8 grudnia 2016

Rozdział 4.

            Poranny jogging po Pedralbes dobrze jej zrobił. Odetchnęła z ulgą, wyłączyła na chwilę myślenie i nie przejmowała się dzisiejszym spotkaniem. Akurat przełączała piosenkę na iPhonie, kiedy poczuła, że na kogoś wpadła. Podtrzymywały ją silne, męskie ręce. Spojrzała w górę i nie mogła się nie zaśmiać.
– To znowu ty?
– Znowu na mnie lecisz. – puścił jej oczko – Co tu robisz?
– Interesy. – powiedziała szybko – A co u ciebie słychać?
– Wszystko w porządku. Trenuję, gram. – wzruszył ramionami – Jakoś tam leci. Od meczu do meczu. Ale to cię pewnie nie interesuje… – podrapał się po głowie.
– Czemu? – zmarszczyła brwi – Bardzo… lubię – ciężko jej przeszło to przez gardło – piłkę nożną.
– Serio?
– Mhm – przytaknęła żywiołowo.
– Widziałem cię na meczu w Gijon. Nie mówiłaś, że się wybierasz.
– Nie pytałeś. – dała mu kuksańca – Ale tak dla ścisłości, jutro się na meczu na pewno pojawię.
– Naprawdę? – ucieszył się – A gdzie będziesz siedzieć?
– Nie powiem. – zaczęła powoli truchtać – Jak będziesz chciał, to mnie znajdziesz, przystojniaku.
– To wyzwanie? – dotrzymywał jej kroku. Dziewczyna tylko się uśmiechnęła – Challenge accepted.
– Nie boisz się, że to raczej mission impossible na stadionie z ponad dziewięćdziesięciotysięczną publicznością?
– Nie. – odpowiedział pewny siebie – A jeśli cię znajdę, pójdziesz ze mną po meczu na kolację – na jego policzkach zagościły urocze dołeczki i Mia nie mogła, ani nie chciała mu odmówić.

***

            Ubrana na luzie weszła do jednej z restauracji znajdującej się przy słynnej La Ramla. Zlustrowała pomieszczenie i ruszyła do ustronnego stolika, przy którym siedział już czekający na nią mężczyzna. Posłała mu przepraszający uśmiech i poprawiła poncho.
– Przepraszam za spóźnienie. Odzwyczaiłam się od metra, a wiesz, że tak dotrzeć tu z mojej dzielnicy najłatwiej. Długo czekasz? – usiadła na wygodnym krześle i chwyciła kartę dań.
– Nie, dopiero co przyszedłem. Dobrze cię widzieć. Ładnie wyglądasz.
– Dziękuję. Niemniej jednak wolałabym spotkać się w innych okolicznościach. Niewymuszonych popełnianymi przez niektórych błędami. – mina Hiszpana zrobiła się nagle jakaś kwaśna. Niemka machnęła na kelnera – Dla mnie tortilla de plátanos de Canarias i kawa z mlekiem.
— Dla mnie to samo. – odczekał, aż kelner odejdzie i dopiero wtedy zabrał ponownie głos – A więc przyjechałaś, by się spotkać ze mną w sprawie…
– To, że ostatnio Michel i Sepp dali mi popalić i musiałam się zająć nimi, nie znaczy, że zapomniałam, co się dzieje tutaj, w Hiszpanii. – uśmiechnęła się szorstko – Ja o niczym nie zapominam, Sandro.
– Myślałem, że… – uciszyła go ręką.
– Potrafię wybaczyć, ale nigdy nie zapominam. – machnęła od niechcenia dłonią – A już tym bardziej, kiedy wszystkie gazety przypominają mi o czymś dzień w dzień.
– Mia… – jęknął – Dobrze wiesz, że to nie miało tak wyglądać…
– Tak, tak, wiem. Nikt miał się nie dowiedzieć, sprawa miała nie wyjść na jaw, miało nie być żadnych podejrzeń ani przecieków. Ale się nie udało.
– Ale się nie udało – powtórzył szeptem.
– Zawiedliście mnie. – chwyciła do ręki sztućce, kiedy kelner postawił przed nią talerz z pięknie pachnącym śniadaniem – Ty mnie zawiodłeś, Rosell. – poruszył się niespokojnie na krześle i pobladł. Mężczyzna wiedział, że gniew Neuer jest ostatnim, czego mu trzeba – Smacznego – uśmiechnęła się triumfatorsko i zaczęła jeść. Jeśli miała zamiar nastraszyć byłego włodarza jednego z największych klubów na świecie, udało jej się to perfekcyjnie.

***

            Na rozgrzewkę przed meczem wyszedł cały podekscytowany. Miał nadzieję, że Mia już zasiadła na trybunach i będzie mógł ją zobaczyć. Coś go do niej ciągnęło i to wyraźnie. Była piękna i pełna tajemnic, co go zawsze intrygowało w kobietach.
            Wykonywał kolejne ćwiczenia, potem zaczął sobie podawać piłkę z Marciem. Cały czas błądził jednak wzrokiem po zebranych kibicach. Niestety nie mógł jej nigdzie dostrzec. Najwyraźniej jeszcze nie przyszła. Ale przyjdzie. W końcu obiecała mu wspólną kolację, jeśli ją odnajdzie, prawda?
            W tunelu jak zawsze panowała przyjazna atmosfera. Lio opowiadał kawał Luisowi, który podstawił nogę nadciągającemu Neyowi. Roberto przybił piątkę z Brazylijczykiem i ter Stegenem, który stał tuż obok nich. Coś mu przyszło do głowy.
– Marc, a skąd ty właściwie pochodzisz? – zapytał bramkarza.
– Myślałem, że wiesz, że jestem Niemcem. – zaśmiał się z miny kolegi – Z Mönchengladbach. Czemu pytasz?
– Nie, nic, tak tylko… – plątał się – Poznałem jakiś czas temu w Gijon dziewczynę i wczoraj znowu ją spotkałem, jak biegała po Pedralbes.
– No, okay, ale co to ma wspólnego ze mną?
– Jest Niemką.
– Z którego landu pochodzi?
– Co?
– Oj, no, u was są wspólnoty autonomiczne jak Asturia, Aragonia, a u nas są kraje związkowe. Na przykład Bawaria, Nadrenia Północna-Westfalia…
– Aha, no to… Nie wiem. Wiem tylko, że jest Niemką i lubi piłkę nożną.
– No to dużo. – chichotał portero i poklepał wychowanka La Masii po ramieniu – A wiesz przynajmniej, jak się nazywa?
– Tak. – wypiął dumnie pierś – Mia Neuer. Znasz ją?
– Chyba nie… Chociaż… Nie, musiałbyś mi kiedyś podesłać jej zdjęcie i powiedzieć, skąd jest. Nawet jeśli ja jej nie znam, to przecież pod koniec miesiąca jest zgrupowanie i może ktoś coś o niej wie?

            Kwadrans od pierwszego gwizdka arbitra przebiegał wzdłuż boiska i wzrokiem natrafił na przepiękną blondynkę w eleganckiej sukience, zasiadającą na trybunie honorowej. Ucieszył się na jej widok, ale coś mu tu nie pasowało. Zajmowała miejsce po lewej stronie prezydenta klubu, a wcześniej, w Gijon też towarzyszył jej jakiś ważny typ. Sprawiali wrażenie, jakby świetnie się znali. Roberto pokręcił głową, jakby chciał wygonić te myśli z głowy i skupić się jedynie na rewanżowym spotkaniu z Arsenalem.

***

            Szeroko się uśmiechała, widząc tę nieopisaną radość malującą się na twarzy młodego Katalończyka, którego drużyna właśnie zdobyła bramkę. Ten chłopak miał coś w sobie. Był dla niej bardzo miły i nie oceniał jej po pozorach, co czyniono nad wyraz często. Ten chłopak najnormalniej w świecie z nią flirtował, a jej się to podobało. Od dnia śmierci ojca nie zrobiła dla siebie dosłownie nic. Postanowiła więc zobaczyć, jak potoczy się jej znajomość z zawodnikiem Dumy Katalonii. Bardzo przystojnym zawodnikiem, który wybił piłkę na rzut rożny, a następnie przybił piątkę z bramkarzem swojej drużyny. Z bramkarzem, który… O, mamuniu. Przyjrzała się Niemcowi, który tą brawurową akcją w połączeniu ze swoim wyglądem bardzo przypominał jej Ma…
– Widzisz? Mój klub dobrze sobie radzi – rzekł dumnie Josep.
– Mów taki, póki możesz. – spojrzał na nią z ukosa – No co? – prychnęła – Nie boisz się, że się wam dobiorą do tyłków?
– Dobrze wiesz, że ja nic takiego nie zrobiłem. – bronił się ­– Rosell rządził, a ja nie miałem nic do powiedzenia w kwestii tego transferu.
– Już dobrze, dobrze, nie bocz się już. – poklepała go po kolanie – Oboje wiemy, że Sandro popełnił ogromny błąd, bo poczuł zapach pieniędzy. – westchnęła – A teraz ja muszę po was wszystkich sprzątać. Czasem czuję się przy was jak jakaś pieprzona niańka, a nie… – urwała.
– A nie jak dziedziczka ogromnej fortuny? – podsunął, a ona potwierdziła ruchem głowy – Na długo zostajesz w Katalonii?
– Nie wiem. Mam dużo rzeczy do załatwienia. – potarła skronie – Muszę śledzić sprawę Rosella, jakoś spróbować to poskładać do kupy. Na Villara też muszę mieć oko. Ale bez wyjazdu się nie obędzie.
– Dokąd tym razem?
– Ojczyzna wzywa.



***
Coś się rozjaśnia? Na jaw wychodzą kolejne "znajomości" naszej bohaterki. Ktoś się tu spodziewał naszego drogiego ex-prezydenta Rosella? Macie jakieś pomysły odnośnie dalszego ciągu tej historii? Śmiało, piszcie w komentarzach, bo jestem bardzo ciekawa! :*

13 komentarzy:

  1. Sergio się pojawił w końcu <3
    Czy cos się rozjaśnia? Mi osobiście- nie bardzo haha :D Rosella zupełnie się nie spodziewałam :D mam nadzieje, że następny rozdzial, to spotkanie Sergio z naszą Mią. Swoją drogą kim dla niej jest Manuel? Bratem, kuzynem, byłym mężem? Eh jak intrygujesz. No nic, czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandro to taka maleńka wisienka na torcie. :p A co wspólnego ma z nią Manuel i czy w ogóle ma? Tego nie zdradzę - dowiecie się wszystkiego w swoim czasie. ;*

      Usuń
  2. Ciekawie, ciekawie. Mam tyle pytań i na razie umiem odpowiedzieć sobie na... w sumie to chyba żadne ;D rozdział oczywiście cudowny, ale tylko takie piszesz. Czekam na next, kochana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, a jakie masz pytania, moja droga? Może na jakieś odpowiem już teraz? :p

      Usuń
  3. Intrygujesz kochana z każdym kolejnym rozdziałem. <3 Coś mi się rozjaśniło więc wielkie dzięki za ten rozdział. :D
    Czekam na kolejny. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę! Ktoś zaczął rozumieć moją historię? :o
      Buziaki, Słońce ;*

      Usuń
  4. Nic dodać nic ująć..<3 Wciąż mnie zadziwiasz swoimi pomyśłami na bohaterów <3 Sandro i Ta ojczyzna awww <3 Nie wiem co będzie dalej i tego się boje :3333 Zapraszam do mnie http://magiajestwbarcelonie.blogspot.com/2016/12/rozdzia-73.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Zbieram szczenę z podłogi...
    Co Ty wymyśliłaś ? I jak !?
    Buziaki kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wymyśliłam - zobaczysz. ;p Jak - zainspirowana pewną książką.
      Buziaki ;*

      Usuń
  6. No to już wszyscy wiemy kogo boją się wszystkie szychy w świecie sportu xd Takiej sobie panny Neuer :D W sumie to nawet fajnie to wygląda, podoba mi się taki wątek :D
    I nie mogę się doczekać sytuacji, gdy Marc dowiaduje się czegoś na temat Mii :D
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dowie się, dowie. A czego konkretnie i od kogo? Zobaczysz już wkrótce. ;*

      Usuń
  7. Z rozdziału na rozdział wszystko coraz bardziej zaskakuje. Mam pewne domysły, co do związku głównej bohaterki z pewnym niemieckim bramkarzem. Zobaczymy czy się sprawdzą. Mimo, że Barcelona to zupełnie nie moja bajka, dużo bliżej mi do wymienionego w tym rozdziale Arsenalu, to jednak mam zamiar kontynuować swoją przygodę z tym opowiadaniem. I sprawdzić jak potoczy się relacja Mii i jej nowego znajomego. :)

    OdpowiedzUsuń