Poranny jogging po Pedralbes dobrze
jej zrobił. Odetchnęła z ulgą, wyłączyła na chwilę myślenie i nie przejmowała
się dzisiejszym spotkaniem. Akurat przełączała piosenkę na iPhonie, kiedy
poczuła, że na kogoś wpadła. Podtrzymywały ją silne, męskie ręce. Spojrzała w
górę i nie mogła się nie zaśmiać.
– To
znowu ty?
–
Znowu na mnie lecisz. – puścił jej oczko – Co tu robisz?
–
Interesy. – powiedziała szybko – A co u ciebie słychać?
–
Wszystko w porządku. Trenuję, gram. – wzruszył ramionami – Jakoś tam leci. Od
meczu do meczu. Ale to cię pewnie nie interesuje… – podrapał się po głowie.
–
Czemu? – zmarszczyła brwi – Bardzo… lubię – ciężko jej przeszło to przez gardło
– piłkę nożną.
–
Serio?
– Mhm
– przytaknęła żywiołowo.
–
Widziałem cię na meczu w Gijon. Nie mówiłaś, że się wybierasz.
– Nie
pytałeś. – dała mu kuksańca – Ale tak dla ścisłości, jutro się na meczu na
pewno pojawię.
–
Naprawdę? – ucieszył się – A gdzie będziesz siedzieć?
– Nie
powiem. – zaczęła powoli truchtać – Jak będziesz chciał, to mnie znajdziesz,
przystojniaku.
– To
wyzwanie? – dotrzymywał jej kroku. Dziewczyna tylko się uśmiechnęła – Challenge
accepted.
– Nie
boisz się, że to raczej mission impossible na stadionie z ponad
dziewięćdziesięciotysięczną publicznością?
–
Nie. – odpowiedział pewny siebie – A jeśli cię znajdę, pójdziesz ze mną po
meczu na kolację – na jego policzkach zagościły urocze dołeczki i Mia nie
mogła, ani nie chciała mu odmówić.
***
Ubrana na luzie weszła do jednej z
restauracji znajdującej się przy słynnej La Ramla. Zlustrowała pomieszczenie i
ruszyła do ustronnego stolika, przy którym siedział już czekający na nią
mężczyzna. Posłała mu przepraszający uśmiech i poprawiła poncho.
–
Przepraszam za spóźnienie. Odzwyczaiłam się od metra, a wiesz, że tak dotrzeć
tu z mojej dzielnicy najłatwiej. Długo czekasz? – usiadła na wygodnym krześle i
chwyciła kartę dań.
–
Nie, dopiero co przyszedłem. Dobrze cię widzieć. Ładnie wyglądasz.
–
Dziękuję. Niemniej jednak wolałabym spotkać się w innych okolicznościach.
Niewymuszonych popełnianymi przez niektórych błędami. – mina Hiszpana zrobiła
się nagle jakaś kwaśna. Niemka machnęła na kelnera – Dla mnie tortilla de
plátanos de Canarias i kawa z mlekiem.
— Dla
mnie to samo. – odczekał, aż kelner odejdzie i dopiero wtedy zabrał ponownie
głos – A więc przyjechałaś, by się spotkać ze mną w sprawie…
– To,
że ostatnio Michel i Sepp dali mi popalić i musiałam się zająć nimi, nie
znaczy, że zapomniałam, co się dzieje tutaj, w Hiszpanii. – uśmiechnęła się
szorstko – Ja o niczym nie zapominam, Sandro.
–
Myślałem, że… – uciszyła go ręką.
–
Potrafię wybaczyć, ale nigdy nie zapominam. – machnęła od niechcenia dłonią – A
już tym bardziej, kiedy wszystkie gazety przypominają mi o czymś dzień w dzień.
–
Mia… – jęknął – Dobrze wiesz, że to nie miało tak wyglądać…
– Tak,
tak, wiem. Nikt miał się nie dowiedzieć, sprawa miała nie wyjść na jaw, miało
nie być żadnych podejrzeń ani przecieków. Ale się nie udało.
– Ale
się nie udało – powtórzył szeptem.
–
Zawiedliście mnie. – chwyciła do ręki sztućce, kiedy kelner postawił przed nią
talerz z pięknie pachnącym śniadaniem – Ty mnie zawiodłeś, Rosell. – poruszył
się niespokojnie na krześle i pobladł. Mężczyzna wiedział, że gniew Neuer jest
ostatnim, czego mu trzeba – Smacznego – uśmiechnęła się triumfatorsko i zaczęła
jeść. Jeśli miała zamiar nastraszyć byłego włodarza jednego z największych
klubów na świecie, udało jej się to perfekcyjnie.
***
Na rozgrzewkę przed meczem wyszedł
cały podekscytowany. Miał nadzieję, że Mia już zasiadła na trybunach i będzie
mógł ją zobaczyć. Coś go do niej ciągnęło i to wyraźnie. Była piękna i pełna
tajemnic, co go zawsze intrygowało w kobietach.
Wykonywał kolejne ćwiczenia, potem
zaczął sobie podawać piłkę z Marciem. Cały czas błądził jednak wzrokiem po
zebranych kibicach. Niestety nie mógł jej nigdzie dostrzec. Najwyraźniej
jeszcze nie przyszła. Ale przyjdzie. W końcu obiecała mu wspólną kolację, jeśli
ją odnajdzie, prawda?
W tunelu jak zawsze panowała
przyjazna atmosfera. Lio opowiadał kawał Luisowi, który podstawił nogę nadciągającemu
Neyowi. Roberto przybił piątkę z Brazylijczykiem i ter Stegenem, który stał tuż
obok nich. Coś mu przyszło do głowy.
–
Marc, a skąd ty właściwie pochodzisz? – zapytał bramkarza.
–
Myślałem, że wiesz, że jestem Niemcem. – zaśmiał się z miny kolegi – Z Mönchengladbach.
Czemu pytasz?
–
Nie, nic, tak tylko… – plątał się – Poznałem jakiś czas temu w Gijon dziewczynę
i wczoraj znowu ją spotkałem, jak biegała po Pedralbes.
– No,
okay, ale co to ma wspólnego ze mną?
–
Jest Niemką.
– Z
którego landu pochodzi?
– Co?
– Oj,
no, u was są wspólnoty autonomiczne jak Asturia, Aragonia, a u nas są kraje
związkowe. Na przykład Bawaria, Nadrenia Północna-Westfalia…
– Aha,
no to… Nie wiem. Wiem tylko, że jest Niemką i lubi piłkę nożną.
– No
to dużo. – chichotał portero i poklepał wychowanka La Masii po ramieniu – A
wiesz przynajmniej, jak się nazywa?
–
Tak. – wypiął dumnie pierś – Mia Neuer. Znasz ją?
–
Chyba nie… Chociaż… Nie, musiałbyś mi kiedyś podesłać jej zdjęcie i powiedzieć,
skąd jest. Nawet jeśli ja jej nie znam, to przecież pod koniec miesiąca jest
zgrupowanie i może ktoś coś o niej wie?
Kwadrans od pierwszego gwizdka
arbitra przebiegał wzdłuż boiska i wzrokiem natrafił na przepiękną blondynkę w
eleganckiej sukience, zasiadającą na trybunie honorowej. Ucieszył się na jej
widok, ale coś mu tu nie pasowało. Zajmowała miejsce po lewej stronie
prezydenta klubu, a wcześniej, w Gijon też towarzyszył jej jakiś ważny typ.
Sprawiali wrażenie, jakby świetnie się znali. Roberto pokręcił głową, jakby
chciał wygonić te myśli z głowy i skupić się jedynie na rewanżowym spotkaniu z
Arsenalem.
***
Szeroko się uśmiechała, widząc tę
nieopisaną radość malującą się na twarzy młodego Katalończyka, którego drużyna
właśnie zdobyła bramkę. Ten chłopak miał coś w sobie. Był dla niej bardzo miły
i nie oceniał jej po pozorach, co czyniono nad wyraz często. Ten chłopak
najnormalniej w świecie z nią flirtował, a jej się to podobało. Od dnia śmierci
ojca nie zrobiła dla siebie dosłownie nic. Postanowiła więc zobaczyć, jak
potoczy się jej znajomość z zawodnikiem Dumy Katalonii. Bardzo przystojnym
zawodnikiem, który wybił piłkę na rzut rożny, a następnie przybił piątkę z
bramkarzem swojej drużyny. Z bramkarzem, który… O, mamuniu. Przyjrzała się
Niemcowi, który tą brawurową akcją w połączeniu ze swoim wyglądem bardzo
przypominał jej Ma…
–
Widzisz? Mój klub dobrze sobie radzi – rzekł dumnie Josep.
– Mów
taki, póki możesz. – spojrzał na nią z ukosa – No co? – prychnęła – Nie boisz
się, że się wam dobiorą do tyłków?
–
Dobrze wiesz, że ja nic takiego nie zrobiłem. – bronił się – Rosell rządził, a
ja nie miałem nic do powiedzenia w kwestii tego transferu.
– Już
dobrze, dobrze, nie bocz się już. – poklepała go po kolanie – Oboje wiemy, że
Sandro popełnił ogromny błąd, bo poczuł zapach pieniędzy. – westchnęła – A
teraz ja muszę po was wszystkich sprzątać. Czasem czuję się przy was jak jakaś
pieprzona niańka, a nie… – urwała.
– A
nie jak dziedziczka ogromnej fortuny? – podsunął, a ona potwierdziła ruchem
głowy – Na długo zostajesz w Katalonii?
– Nie
wiem. Mam dużo rzeczy do załatwienia. – potarła skronie – Muszę śledzić sprawę
Rosella, jakoś spróbować to poskładać do kupy. Na Villara też muszę mieć oko.
Ale bez wyjazdu się nie obędzie.
–
Dokąd tym razem?
–
Ojczyzna wzywa.
***
Coś się rozjaśnia? Na jaw wychodzą kolejne "znajomości" naszej bohaterki. Ktoś się tu spodziewał naszego drogiego ex-prezydenta Rosella? Macie jakieś pomysły odnośnie dalszego ciągu tej historii? Śmiało, piszcie w komentarzach, bo jestem bardzo ciekawa! :*
Sergio się pojawił w końcu <3
OdpowiedzUsuńCzy cos się rozjaśnia? Mi osobiście- nie bardzo haha :D Rosella zupełnie się nie spodziewałam :D mam nadzieje, że następny rozdzial, to spotkanie Sergio z naszą Mią. Swoją drogą kim dla niej jest Manuel? Bratem, kuzynem, byłym mężem? Eh jak intrygujesz. No nic, czekam na następny ;*
Sandro to taka maleńka wisienka na torcie. :p A co wspólnego ma z nią Manuel i czy w ogóle ma? Tego nie zdradzę - dowiecie się wszystkiego w swoim czasie. ;*
UsuńCiekawie, ciekawie. Mam tyle pytań i na razie umiem odpowiedzieć sobie na... w sumie to chyba żadne ;D rozdział oczywiście cudowny, ale tylko takie piszesz. Czekam na next, kochana <3
OdpowiedzUsuńOch, a jakie masz pytania, moja droga? Może na jakieś odpowiem już teraz? :p
UsuńIntrygujesz kochana z każdym kolejnym rozdziałem. <3 Coś mi się rozjaśniło więc wielkie dzięki za ten rozdział. :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. Buziaki ;*
No proszę! Ktoś zaczął rozumieć moją historię? :o
UsuńBuziaki, Słońce ;*
Nic dodać nic ująć..<3 Wciąż mnie zadziwiasz swoimi pomyśłami na bohaterów <3 Sandro i Ta ojczyzna awww <3 Nie wiem co będzie dalej i tego się boje :3333 Zapraszam do mnie http://magiajestwbarcelonie.blogspot.com/2016/12/rozdzia-73.html
OdpowiedzUsuńHaha, nie musisz się niczego bać! ;)
UsuńZbieram szczenę z podłogi...
OdpowiedzUsuńCo Ty wymyśliłaś ? I jak !?
Buziaki kochana ♥
Co wymyśliłam - zobaczysz. ;p Jak - zainspirowana pewną książką.
UsuńBuziaki ;*
No to już wszyscy wiemy kogo boją się wszystkie szychy w świecie sportu xd Takiej sobie panny Neuer :D W sumie to nawet fajnie to wygląda, podoba mi się taki wątek :D
OdpowiedzUsuńI nie mogę się doczekać sytuacji, gdy Marc dowiaduje się czegoś na temat Mii :D
Czekam na kolejny!
Oj, dowie się, dowie. A czego konkretnie i od kogo? Zobaczysz już wkrótce. ;*
UsuńZ rozdziału na rozdział wszystko coraz bardziej zaskakuje. Mam pewne domysły, co do związku głównej bohaterki z pewnym niemieckim bramkarzem. Zobaczymy czy się sprawdzą. Mimo, że Barcelona to zupełnie nie moja bajka, dużo bliżej mi do wymienionego w tym rozdziale Arsenalu, to jednak mam zamiar kontynuować swoją przygodę z tym opowiadaniem. I sprawdzić jak potoczy się relacja Mii i jej nowego znajomego. :)
OdpowiedzUsuń