czwartek, 22 grudnia 2016

Rozdział 5.

            Po meczu przebierał się wręcz w biegu. Nie chciał pozwolić na to, by urokliwa Niemka mu się wymknęła. O, nie, co to to nie. Znalazł ją, więc teraz jest mu winna wspólną kolację.
            Przez ostatnią dobę nie mógł przestać o niej myśleć. Co prawda myślał już o niej w Gijon, ale teraz Mia była dosłownie na wyciągnięcie ręki. Jej postać go intrygowała. Taka drobna, uśmiechnięta, miła i ładna dziewczyna o zadziwiających znajomościach. Chociaż może to był tylko zbieg okoliczności? Nie, niemożliwe, żeby Bartomeu pozwolił komuś przypadkowemu siedzieć obok siebie na trybunie. Co więc mogła skrywać ta piękna niewiasta? I czym tak naprawdę się zajmowała? Wiedział, że musi poznać odpowiedzi na te pytania.
            Pędził ku VIP-owskiemu wyjściu niczym wiatr. Tuż przed szklanymi drzwiami ostro wyhamował, o mało nie rozbijając sobie o nie głowy. Poprawił prawą dłonią włosy i myślał, gdzie mógłby znaleźć panienkę Neuer. Wtem ujrzał nadciągającą w towarzystwie nieurodziwego prezydenta piękność. Wyszczerzył się jak głupi do sera. Widząc go, dziewczyna perliście się zaśmiała.
– A ty już tutaj, Sergi? Szybki jesteś – rzuciła kokieteryjnie.
– Nie chciałem, żebyś mi uciekła – puścił jej oczko.
– Mieliśmy swego rodzaju zakład, nieprawdaż? – uniosła jedną brew – A ja się wywiązuję z obietnic. – uśmiechnęła się szeroko i zwróciła do Bartomeu – Josep, dziękuję za zaproszenie na dzisiejszy mecz. Dobrze się bawiłam.
– Cała przyjemność po mojej stronie, Mia. – mężczyzna ucałował jej dłoń – Pamiętaj, że gdybyś tylko czegoś potrzebowała… – urwał.
– Wiem, Josep, wiem. – poklepała go po ramieniu – Do zobaczenia wkrótce. – posłała mu diabelski uśmiech, a prezydent nieco pobladł – No to co, Sergi? – odwróciła się w stronę piłkarza – Idziemy?
– Idziemy – wystawił w jej stronę ramie, które blondynka z chęcią pochwyciła.
            Pokierowali się na parking podziemny, skąd autem piłkarza wyruszyli w drogę. Czas podróży umilały im kolejne takty najnowszej płyty Prince’a Royce’a. Po około dwudziestu minutach znajdowali się przy alei Tibidabo. Roberto wysiadł z Audi i otworzył kobiecie drzwi, następnie prowadząc ją do poleconej mu przez kolegów restauracji „ABaC”. Tuż przy wejściu podał swoje personalia, a uśmiechnięty od ucha do ucha kelner wskazał im ustronny stolik. Oboje zajęli miejsca, przyjmując jednocześnie od chudego bruneta karty. Po chwili narady zamówili odpowiednie dania. Nawet nie zdążyli na dobre rozpocząć rozmowy, a przed ich oczami już pojawił się trunek inspirowany Sangrią.
– Pięknie tu – przyznała Niemka, rozglądając się po lokalu utrzymanym w białych i kremowych barwach. Niewielkie okrągłe stoliki przykryte białymi obrusami. Kremowe, wygodne, miękkie fotele. Ciemna, drewniana podłoga. Duże okna. Co kawałek niewielka wyspa z jasnym blatem. Fikuśne lampy nad każdym stołem, dodające temu miejscu nastroju. No i dwie gwiazdki Michelin gwarantujące wyśmienite jedzenie oraz obsługę.
– Tak. – pokiwał lekko głową na potwierdzenie – Wspaniały lokal, a na dodatek blisko stadionu. Czego chcieć więcej?
– Chyba tylko równie dobrego towarzystwa. – chwyciła napój – Ale to już mamy. – upiła łyk – Jednak udało ci się mnie znaleźć.
– Mówiłem, że mi się uda, a ty mi nie wierzyłaś – chichotał.
– Bo jak to możliwe? No błagam cię. Na tak wielkim obiekcie? Przy tylu ludziach? – dziwiła się.
– Niemożliwe nie istnieje. – puścił jej oczko – Skąd znasz prezydenta?
– Bartomeu? – potwierdził ruchem głowy – Jestem bizneswoman, więc obracam się w świecie takich osobistości. – wzruszyła ramionami – Beckenbauera też znam – puściła oczko młodzieńcowi.
– Powiesz mi coś więcej o sobie? – pochylił się lekko i spojrzał jej prosto w oczy. Westchnęła i odwróciła wzrok.
– Pochodzę z Gelsenkirchen. Odkąd pamiętam byłam chłopczycą, a potem zaczęłam obracać się w męskim świecie. Odziedziczyłam rodzinny interes i się nim zajmuję. A tak prywatnie to uwielbiam podróżować i próbować lokalnych potraw.
– Lubisz jeść? – zaśmiał się – Wybacz, ale jakoś tego po tobie nie widać.
– Potraktuję to jako komplement – uśmiechnęła się i wzięła do ręki sztućce, bo kelner przyniósł potrawy.
– Lubisz podróżować… Jakie są twoje ulubione miejsca?
– Jejku, – przełknęła – zjeździłam pół świata, jak nie więcej, więc trudno mi wybrać kilka ulubionych, ale… – chwilę pomyślała – Zawsze lubiłam wracać do Brazylii. Ameryka Południowa jest fascynująca. Ci ludzie, krajobrazy, podziały… No i te napoje ze świeżych owoców… – na jej ustach zawitał błogi uśmiech – Francja też jest mi bliska. W Dubaju przeżyłam najlepsze wakacje mojego życia. – mina nieco jej zrzedła na to wspomnienie – Ale to Szwajcaria jest dla mnie niczym drugi dom.
– Czym cię tak urzekła?
– Czy ja wiem? – zaśmiała się – Klimat wąskich uliczek i kameralnych kawiarni do mnie przemawia. Nigdy nie byłam osobą, która lubiła się wywyższać czy lansować. Cisza i spokój to było to, czego potrzebowałam w wielu momentach mojego życia. Poza tym, od dziecka spędzałam tam mnóstwo czasu i chyba tak mi już zostało.
            Czas na miłej rozmowie szybko im minął. Nim się obejrzeli, lokal był zamykany, a Sergi odwoził blondynkę do Pedralbes. Kiedy zaparkował, oboje opuścili pojazd.
– Dziękuję za dzisiaj. Dawno tak dobrze się nie bawiłam – przyznała szczerze Neuer.
– To ja dziękuję, że zgodziłaś się ze mną pójść na tę kolację. – ciemność rozświetlały jedynie lampy uliczne, a ciszę przerywały poruszające się po dzielnicy auta – Zobaczymy się jeszcze?
– Bardzo chętnie. Jutro wyjeżdżam, ale zadzwonię do ciebie, jak będę w pobliżu. W końcu mam twój numer – zaśmiała się kiwając telefonem, w którym Roberto bezceremonialnie wpisał swój kontakt.
– W takim razie… Do zobaczenia, Mia – ucałował ją w policzek.
– Dobranoc, Sergi – odwróciła się, wpisała kod, po czym zniknęła w drzwiach, a piłkarz dopiero wtedy, wiedząc, że jest już bezpieczna, wrócił do swojego Audi i pojechał do siebie.



***
Ta dam! Przedświąteczny rozdział już jest. :) Wcześniej Rosell, teraz Bartomeu... - jakieś pomysły?
Kolejny rozdział będzie dłuższy i myślę, że niektórym sporo wyjaśni (będzie się działo).
Chciałabym też nadmienić, iż opisywana restauracja rzeczywiście istnieje. ;)
Na koniec chciałabym Wam życzyć spokojnych, radosnych, pełnych ciepła i miłości Świąt Bożego Narodzenia. Odpocznijcie, złapcie oddech, tak jak i ja będę próbowała, bo jedno jest pewne - styczeń będzie - przynajmniej u mnie - ciężki.
Buziaki dla moich czytelników ;*

PS Sneak peek no. 4 & 5 to fragmenty z kolejnego rozdziału ;)

8 komentarzy:

  1. Cudenko <3 skoro sporo rzeczy ma się w następnym rozdziale wyjasnic, to dawaj go jak najszybciej ;D okazji innej nie będzie, bo rozdziału przed świetami już nie dodam, wiec życzę ci Wesołych Świat, odpoczynku i miłego czasu spędzonego w gronie rodziny ☺️ Do następnego, kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh mam nadzieję, że cos mi sie rozjaśni po następnym rozdziale :D jak widać, Mia nie zawsze zachowuje się tak oficjalnie i potrafiła się otworzyć przed Sergio. Bardzo mnie to cieszy :) czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja myślę, że na pewno się rozjaśni ;*

      Usuń
  3. Mia chyba nie przestanie mnie zaskakiwać swoimi znajomościami i wpływami... A Sergiemu naprawdę się spodobała. Jestem ciekawa czy ona też ma tak z nim :D

    Ps. Po długim czasie, zapraszam do Polaków ;) http://nasz-wspolny-cel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co z tego wyniknie? Nie powiem ;p
      No to już do Ciebie lecę, moja droga ;*

      Usuń
  4. Cudo ! Cudeńko ! <3
    Tyle ode mnie kochana...
    Buziaki ! :**

    OdpowiedzUsuń