piątek, 30 grudnia 2016

Rozdział 6.

            Siedziała na kanapie w wielkiej willi na przedmieściach niemieckiej miejscowości. Ogromne okna przysłonione były brązowo-złotymi zasłonami w stylu barokowym. Na sporej ławie obstawionej przez dziesięć krzeseł o aksamitnych obiciach paliły się dwie stożkowe świece. Przeciągnęła na kolana jedną z satynowych, ręcznie wyszywanych poduszek, po czym włączyła sporych rozmiarów telewizor. Do ręki wzięła duży kieliszek po brzegi wypełniony najlepszym rocznikiem Merlota prosto z Bordeaux. W ciszy przyglądała się procedurom. Jednak, kiedy ogłoszone zostały wyniki, zaklęła na całe gardło. Przerażona służąca rodem z Meksyku natychmiast pojawiła się w salonie.
– Proszę pani, czy coś się stało? – kobieta trzęsła się jak osika.
– Nie twoja sprawa, Maite. – syknęła Mia – Podaj mi szybko telefon. – posłała jej ostre spojrzenie – No na co czekasz? Już!
– Tak jest, proszę pani – wręczyła jej urządzenie.
– Dzięki. Możesz już wrócić do swoich zajęć. – machnęła dłonią, po czym szybko wpisała numer – Villar, idioto! – krzyknęła do słuchawki.
– Mia, to… To nie tak… Bo ty nie rozumiesz, że… – plątał się w wypowiedzi.
– Dość! – warknęła, a Hiszpan zamilkł – Nic nie potrafisz zrobić. Jak widać, jeśli się sama za coś nie wezmę, nie wyjdzie.
– Ależ, Mia… Damy sobie jakoś radę. Przecież to nie koniec…
– Dla mnie na pewno nie, a czy dla was… – rzuciła niby od niechcenia, przyglądając się swoim idealnie wypielęgnowanym paznokciom.
– A..ale… Mia, – głośno przełknął – co masz na myśli? Co zamierzasz?
– Jeszcze nie wiem, ośle. – prychnęła – Ale jedno jest pewne. Nic już nie będzie tak jak dawniej.
            Rozłączyła się i rzuciła komórkę na stojący obok fotel. Infantino został prezydentem FIFA, zastępując na tej pozycji Seppa. Wiedziała, że jak jedno zacznie się sypać, to posypie się wszystko. Najpierw nieostrożny Sandro, potem błąd popełnili Michel i Sepp. To wszystko stało się zbyt skomplikowane i poplątane. Mia miała już tego wszystkiego po dziurki w nosie, lecz nie potrafiła się wycofać. Nie mogła tak po prostu rzucić tego wszystkiego, odciąć się. Nie mogła zostawić ich samych, bo bez niej wyglądali niczym dzieci we mgle. Nie chciała widzieć upadku wielkiej potęgi, więc nie mogła odejść. Sprawa była krótka. Była jedyną osobą, – i świetnie zdawała sobie z tego faktu sprawę – która była w stanie utrzymać ten cały chaos w ryzach.

***

            Siedziała na szezlongu i tępo wpatrywała się w kwitnący ogród. Od wczoraj nie wzięła do ust nic oprócz wina. Dużej ilości wina. Nie mogła przestać myśleć o tym, co będzie dalej. Jak miała to wszystko poukładać, by ucierpiało jak najmniej osób? Musiała z kimś porozmawiać. Właśnie w tej chwili potrzebowała drugiej osoby jak nigdy. Żałowała, że nie było przy niej teraz dziadka, który na pewno znalazłby jakieś wyjście.
            Gdy usłyszała przeciągły dzwonek do drzwi, poderwała się na równe nogi i popędziła w kierunku holu, mało nie zabijając się przy tym o własne nogi.
– Ja otworzę! – krzyknęła do Maite – Luis! – wpadła w ramiona gościa i tak po prostu zaczęła łkać.
– No już, ciiii… – pogłaskał ją po włosach Portugalczyk – Prosiłaś, żebym szybko przyjechał, więc jestem. Ale nie miałem pojęcia, że jest aż tak źle. Kto ci to zrobił? – przyjrzał się uważnie blondynce. Ta tylko pokręciła głową i pociągnęła go w stronę wielkiego salonu.
– Maite, zaparz nam dwie porządne kawy, proszę. I jeśli mamy jeszcze to twoje popisowe ciasto, to Luis z chęcią skosztuje. – zwróciła się do służącej, która z radością poszła do kuchni – Siadaj – poklepała miejsce obok siebie na skórzanej kanapie.
– Co cię dręczy?
– Infantino – rzuciła prosto z mostu.
– Co zrobisz?
– Nie mam pojęcia, Figo, nie mam pojęcia. – przygryzła z nerwów wargę – Chyba najlepszym, co mogę teraz zrobić, to wrócić do Hiszpanii i załatwić tamtejsze sprawy.
            Po chwili Maite przyniosła kawę, a Niemka chwyciła komórkę i wstukała kilka prostych słów:
„Sergi, w środę przylatuję do Barcelony. Mógłbyś mnie odebrać z El Prat?”

***

            Stolica Katalonii przywitała ją dosyć przyjemną aurą. Pogoda zawsze wpływała na nastrój Niemki, która tym razem szeroko się uśmiechała. W głębi duszy cieszyła się z tego wyjazdu, bo wiedziała, że będzie mogła spotkać się z Sergim. Bardzo dobrze im się rozmawiało, a Mia czuła się w jego towarzystwie niezwykle rześko.
            Roberto miał ten poranek wolny, toteż chciał umówić się z Neuer na śniadanie. Niestety, ku jego rozczarowaniu okazało się, że dziewczyna miała już na nie plany. Kiedy o tym mówiła, wydawała się być trochę zdenerwowana. I to go tknęło.
– Okay, w takim razie, skoro nie chcesz spoglądać na moją śliczną twarzyczkę podczas wspólnego śniadania, – obrysował palcem owal twarzy i zrobił smutną minę – to wproszę się na śniadanie do Marca i Melissy. Będę więc jechał przez miasto, bo ten debil oczywiście musiał się wybudować na drugim końcu Barcelony. – westchnął i teatralnie przewrócił oczami – Mogę cię podwieźć, jeśli masz to spotkanie w centrum – zaoferował.
– W sumie… – zastanowiła się, przygryzając dolną wargę – Umówiłam się na dziewiątą w Il Forno. Wiesz, gdzie to jest? – spojrzała na niego spod kaskady niezwykle długich rzęs.
– To jest ta restauracja w okolicach kliniki i blisko parku Cervantesa? A naprzeciwko lokalu jest szkoła nauki jazdy?
– Tak. To jest na Lepanta 338. – uśmiechnęła się nieśmiało – To nie byłby problem?
– No coś ty. Zawiozę cię tam, nie ma problemu. – zaśmiał się – A co to za spotkanie?
– W interesach – rzuciła szybko.
– W takiej dzielnicy umawia się na spotkania w interesach? – ściągnął brwi – A ja zawsze myślałem, że rekiny biznesu spotykają się w jakichś luksusowych restauracjach. No nie wiem, choćby przy dużych placach albo cholernie drogich hotelach.
– Jeśli spotkanie jest oficjalne, to tak, wtedy z reguły spotykamy się w Hiltonach, Mariottach czy innych W. – pokiwała głową – Ale ja jutro nie spotykam się z nikim tak oficjalnie.
– Badasz grunt? – poruszył zabawnie brwiami.
– Można tak powiedzieć.

            Z samego rana Roberto zaraził ją optymizmem. Dzięki jego towarzystwu w drodze na spotkanie, część stresu i obaw uleciała. Co prawda, Mia nadal nie była pewna, jak potoczą się negocjacje, czy uda jej się coś wskórać w głośnej sprawie. Tylko, że Niemka miała już tej niekończącej się sagi dość i postanowiła raz na zawsze się z tym rozprawić. Jeśli się uda, będzie wspaniale, ale jeśli nie… Cóż, w końcu to nie jej groziło więzienie.
            Blondynka nie chciała zbyt wiele zdradzać młodemu piłkarzowi, by nie wciągać go w swoje – i te nieswoje też – sprawy. Mimo to, on się nie poddawał. Zawiózł ja pod Il Forno. Chciał nawet wejść z nią do środka i poczekać, ale ta żywiołowo zaprotestowała. Sergiego nurtowało to, co miała do załatwienia i z kim. Chciał się tego dowiedzieć za wszelką cenę. Dlatego też odjechał, zostawiając dziewczynę w restauracji, ale zostawiwszy nieopodal swoje klubowe Audi, powrócił w pobliże lokalu. Przez szyby dojrzał Mię, która siedziała przy stoliku z dwoma osobami – z kobietą i mężczyzną. Cała trójka zdawała się być ubrana po cywilnemu, ale mieli poważne twarze. Neuer zawzięcie im coś tłumaczyła, ale musiała to mówić cicho, bo nikt z obsługi nawet nie popatrzył w ich kierunku. W końcu Niemka zwęziła oczy w szparki, zacisnęła usta w wąską linię i sięgnęła do torebki. Wyjęła z niej szarą kopertę. Położyła ją przy swoim talerzyku, wzięła do ręki filiżankę, z której upiła łyk zapewne kawy, a następnie, rzucając tej dwójce wyzywające spojrzenie, przesunęła kopertę w ich stronę. Przejął ją mężczyzna. Delikatnie zajrzał do środka, po czym pokazał zawartość swojej towarzyszce. Kobieta potarła niespokojnie skronie, a jej kolega jedynie lekko zauważalnie skinął głową Mii, jakby się na coś zgodził. Neuer uśmiechnęła się szeroko i Roberto już wiedział, że uszło z niej całe napięcie, a więc negocjacje się powiodły. Cokolwiek Mia negocjowała z tymi ludźmi.
Po głowie chodziło mu wciąż jedno i to samo pytanie: co ta dziewczyna ukrywała?

***

            Wysiadając z taksówki w okolicy kina Verdi, rozejrzała się dookoła, czy aby nikt jej nie śledził – ot, taki nawyk z dawnych czasów. Wypatrzyła przy okazji szyld z nazwą Askadinya, gdzie z pełną gracją weszła. Przywitała się z obsługą krótkim „bon dia”, po czym ruszyła ku niewysokiemu Hiszpanowi, zajmującemu miejsce w ustronnej części libańskiej restauracji. Mężczyzna natychmiast się podniósł, ucałował ją w oba policzki, dłoń, a potem odsunął dla niej krzesło. Kiedy już oboje usiedli, zjawił się kelner, by przyjąć zamówienie.
– Na pierwsze poproszę arayes, – zaczęła Mia – a na drugie ozzi.
– Dla mnie fatayer i seniet dajaj. – złożył kartę, po czym zerknął z radością na swą towarzyszkę – I butelkę czerwonego wina Roda.
            Siedzieli w ciszy, dopóki kelner nie przyniósł im pierwszych dań. Oboje zajęli się konsumpcją, lecz atmosfera nie była tak napięta, jak przy ich ostatnim spotkaniu. W oczekiwaniu na drugie danie, rozpoczęli rozmowę.
– Jak to jest być oczyszczonym z zarzutów? – uśmiechnęła się kokieteryjnie popijając czerwony niczym krew trunek.
– Nawet nie wiesz jak dobrze. – wyciągnął się na siedzeniu – W końcu mogę odetchnąć z ulgą.
– Cieszę się, że to już koniec tej szopki. Mam nadzieję, że nie masz dla mnie w zanadrzu żadnych nowych niespodzianek? – poprawiła włosy.
– Nie, Mia, spokojnie. – pogładził ją po delikatnej dłoni – Obiecuję, że niczego więcej nie schrzanię. Możesz na mnie liczyć, naprawdę.
– Czyżby?
– Przyrzekam na grób Sunyola.
– Ty zostaw Sunyola w spokoju. – ostrzegła – Zajmij się czymś. – wzruszyła ramionami – Odpocznij, znajdź sobie hobby, zabierz żonę na wakacje. Tutaj nie jesteś na razie potrzebny.
– Nie chcesz chyba powiedzieć, że mnie izolujesz? – pobladł – Mia, ja…

– Spokojnie, Sandro. Zabierz żonę na wakacje. Tu jest na razie spokojnie. Nic się nie dzieje. Poza tym, mamy bardzo ograniczone pole do manewru. Trzeba się mieć na baczności. – westchnęła – Pomimo oczyszczenia nadal będziesz na cenzurowanym. Ale jakoś to będzie. – puściła mu oczko – Nie przejmuj się.

***
Taaaadaaaam! To ostatni w tym roku rozdział, więc jest nieco dłuższy i więcej zdradza na temat naszej Mii.
Villar, który sprawia wrażenie, jakby się jej bał, Luis Figo nadciągający z odsieczą, tajemnicze spotkanie w Il forno i oczyszczenie Sandro Rosella - rozgryzłyście już Mię? Bo nasz Sergi jeszcze się z tym męczy. ;p Kolejny rozdział będzie przełomowy, ale dla Was - nie dla Roberto. ;)
Ogłaszam też, że jesteśmy dokładnie w połowie tego opowiadania. Czy w związku z tym szykuję coś nowego? Tak. O kim? Szykuję kilka rzeczy i nie mogę się zdecydować, co pociągnąć jako pierwsze. Jeśli zechcielibyście mi pomóc, dajcie znać, a wstawię wtedy ankietę. ;)
Z moim czasem krucho, ale za miesiąc będę miała 3 tygodnie wolnego, więc może zdążę coś napisać na zapas - życzcie mi szczęścia.
No to co? Szczęśliwego Nowego Roku!
Benvingut 2017!

PS Zapraszam tutaj -> http://lilas-word.blogspot.com/p/sneak-peeks.html gdzie znajdziecie zapowiedzi nowych rozdziałów i nowych prac. ;*

EDIT: http://lilas-word.blogspot.com/2017/01/sneak-peek-no6.html <- znajdziecie tu zapowiedź kolejnego rozdziału oraz ankietę!!

12 komentarzy:

  1. I love it <3 Czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki dłuuuugi, jaki suuuuper! :D
    Ta dziewczyna z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej mnie zadziwia. Ciesze się, że Mia napisała do Roberto, ale jest mi smutno (jemu pewnie też), bo nie spędziła z nim prawie czasu.. Mam nadzieje, że to się wkrótce zmieni. <3
    Czekam na kolejny i życzę Ci słońce Szczęśliwego Nowego.. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, jak to będzie dalej wyglądało. ;)

      Usuń
  3. Jestem na tej samej pozycji co Sergio- nadal się z tym męcze :D
    Dowiedzialam się więcej, ale mam trudności z połączeniem tych wszystkich faktów.
    Czekam na następny i również życzę szczęśliwego nowego roku! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowe wiadomości pojawią się też w kolejnym rozdziale. ;)

      Usuń
  4. Ja tam z chęcią pomogę w wyborze bohatera :D
    I ja również czekam na kolejny rozdział, by okazało się w końcu co i jak. Mia jest jakąś grubą rybą, przed którą wszyscy trzęsą spodniami. Ktoś nawali, ona to składa do kupy..
    Czekam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rok, nowy rozdział - zapraszam :) http://piensas-en-mi.blogspot.com

      Usuń
    2. Oj, jest baaardzo grubą rybą. ;*

      Usuń
  5. Młoda dziewczyna trzęsąca piłkarskim światkiem ? Boją jej się najgrubsze ryby tego biznesu, Figo w roli ojco-pomociko-ponieszycielo-niewiemczego... Mia coraz bardziej intryguje ! Co Ty wymyśliłaś ?! :O
    Daj już kolejny, proszę ! <3
    :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, co ja wymyśliłam? Zobaczysz, moja droga, zobaczysz! ;*

      Usuń
  6. Wybacz! Nie było mnie ma bloggerze prawie w ogóle. Dopadly mnie problemy zdrowotne i przez trzy miesiące moje życie to było szpital, dom, szpital, dom. ;c Zaniedbałam niedość, ze twoje opowiadanie, jak i kilka innych, to jeszcze i swoje. Postanowiłam dzisiaj zacząć, ale następne rozdziały przeczytam jutro, bo jestem okropnie zmęczona. Rozdział genialny, ale co ja będę pisać, skoro to oczywiste. Kusisz pisząc, ze nastepny rozdział ma być przełomowy, ale nie zdążyłaby zacząć czytać, jak skończyłabym z telefonem na twarzy ;D mam nadzieje, ze nie masz mi za złe tego, ze mnie tu nie było, pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń