środa, 25 stycznia 2017

Rozdział 9.

            Leżała na szpitalnym łóżku, a w dłoniach trzymała tablet. Po przejrzeniu najnowszych informacji sportowych ze świata zaczęła czytać maile. Oczy niemalże wyszły jej z orbit. Była nieosiągalna raptem przez dwadzieścia godzin, a już narobił się wcale niemały bajzel? Toż to paranoja! Przyłożyła dłoń do czoła i lekko pokręciła głową, niedowierzając.
– Cześć – odezwał się głęboki, tak dobrze jej znany głos. Podniosła się do pozycji siedzącej.
– Cześć – wykrztusiła.
– Jak się czujesz?
Usiadł na brzegu posłania. Przyglądała mu się uważnie, próbując go rozgryźć. Był bardzo przystojny – to mu musiała przyznać. Wysoki brunet o szmaragdowych oczach, z długimi rzęsami, szczupły, lekko umięśniony. W tej jednak chwili widoczne na jego twarzy zatroskanie psuło cały efekt wizualny.
– W porządku. – wróciła do poczty elektronicznej – Możesz już iść.
– Co?! – zdziwił się – Żartujesz sobie ze mnie? Myślisz,  że przyleciałem tu jak na skrzydłach z Herzogenaurach tylko po to, żeby usłyszeć, że jest okay?
– Mogłeś jeszcze chcieć mnie zobaczyć – wzruszyła obojętnie ramionami.
– Sorry, kuzynka, ale nie jesteś w moim typie. – prychnął. Siedzieli chwilę w ciszy, aż nie odważył się tego stanu przerwać – Daj mi klucze od domu – polecił.
– Po jaką cholerę? – zmarszczyła brwi.
– Jadę spakować kilka twoich rzeczy. – był pewny siebie – Rano cię wypiszą i zabieram cię ze sobą do domu.
– Zwariowałeś?! – wydarła się na cały oddział.
– Nie, Mia. – pokręcił głową – Ktoś się tobą musi zająć. Nie możesz być teraz sama. – złapał jej dłoń – Wiem, że jesteś uparta, ale pamiętaj, że ja też. Też jestem Dassler. Tylko z tych trochę mniej znanych. – chichotał, a kobieta nadal się nie odzywała, tylko patrzyła tępo przed siebie – Posłuchaj, Mia, – pochylił się nad wiotkim, damskim ciałem – gdybym nie chciał, nie byłoby mnie tutaj. Nie zapominaj o tym, że mimo wszystko jesteśmy rodziną. A ja dobrze wiem, że nie masz nikogo oprócz mnie.
– Skąd ta pewność? – ton jej głosu był wyzuty z jakichkolwiek emocji.
– Znam cię lepiej niż mogłoby się wydawać, Mia. Wiem, że po rozstaniu z mężem nie angażowałaś się uczuciowo w żadną ze znajomości. A jak mniemam do niego nie zadzwoniłaś i on o niczym nie wie, racja?
– To nie jego sprawa. Nie jesteśmy już w świetle prawa ani niczego innego małżeństwem. – westchnęła ciężko i spojrzała na kuzyna – Dobra, Mario. Spakuj mi kosmetyki. Są w łazience w takiej niewielkiej szafce. – wytłumaczyła – Wyjadę na tydzień.
– Ale przecież to zbyt krótko. Nie musisz…
– Nie. – weszła mu w słowo – Pamiętam te wszystkie procedury i bzdury. Dostanę leki, Mario. Tydzień to wystarczająco dużo, żeby się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Będzie dobrze, Mario. Nie przejmuj się – poklepała Niemca po kolanie i posłała mu słaby uśmiech.
– Mia? – zaczął się bawić palcami – Jak dzwoniłem, odebrał Ivan. Ivan Rakitić. Jak to…możliwe? – spytał z trudem.
– Bo to wszystko miało miejsce na boisku podczas ich treningu.
– No okay, rozumiem. Ale Ivan? Myślałem, że cię nienawidzi po tym, co zrobiłaś.
– Tak, wiem. – jęknęła – Ale usłyszał, że chcieli mi dać paracetamol. Pamiętał o mojej alergii. – wzruszyła ramionami – Potem straciłam przytomność, a on nie czekał na karetkę i mnie tu przywiózł.
– Wiedział, jak ważny jest w twoim przypadku czas. – pokiwał głową ze zrozumieniem – A myślisz, że… No wiesz. Że powiedział Neuerowi?
– Nie. – odparła spokojnie – Na pewno nie. Ivan może i mi pomógł, ale nie ma amnezji. Pamięta, jak skrzywdziłam jego przyjaciela. Na pewno mu się zwierzał. W oczach Ivana jestem zimną suką bez uczuć, lecącą na władzę i pieniądze. – zrobiła „mądrą” minę – Więc jestem w stu procentach pewna, że do niego nie zadzwonił.

***

            Kolejne dni spędzane w Herzogenaurach działały Mii na nerwy. Mario traktował ją jak inwalidkę niezdolną do jakiejkolwiek czynności. Cud, że pozwalał jej normalnie korzystać z telefonu!
            Neuer była całą sytuacją niepocieszona. Nie dość, że utknęła tu razem z nadopiekuńczym Mario, przykuta do łóżka, to jeszcze była potrzebna Figo. Luis miał problem i prosił o spotkanie. Mia nie mogła mu tak po prostu odmówić. Tyle razy to on pomagał jej. Przyszedł czas na rewanż.
– Mario!
– Co jest, mała? – zapytał brunet.
– Ja się już dobrze czuję i wracam do siebie – powiedziała.
– Nie ma nawet takiej opcji. – zaśmiał się – Teraz jesteś pod moją opieką. I nawet nie myśl o uciecze. – zagroził – Jest tu dziesięciu ochroniarzy, więc nie masz szans. A jutro w domu odbędzie się bankiet z okazji nowo podpisanej przeze mnie umowy partnerskiej. Ubierz się jakoś ładnie – puścił jej oczko, po czym opuścił pomieszczenie.
            Blondynka porządnie się wkurzyła. Nie dość, że nie miała szans na wydostanie się stąd, bo była niejako otoczona stadem goryli, to na dodatek miała brać udział w jakimś głupim bankiecie? A co ją, do cholery, obchodziły interesy Mario i Pumy? Musiała się jakoś wyrwać z tej niemieckiej twierdzy. Musiała. Ale jak?
            Podczas oglądania kolejnych odcinków Breaking Bad wpadła na genialny pomysł. Wiedziała już, co zrobić, by kuzyn sam postanowił ją wyrzucić ze swojego domu. Nie zwlekając, zalogowała się na internetowe konto do dysku w chmurze, a następnie pobrała potrzebne zdjęcia oraz uruchomiła PowerPointa.

            Nazajutrz ubrała się w piękną czarną sukienkę i tego samego koloru balerinki, ponieważ szpilki na tę chwilę odpadały. Zaczesała włosy w eleganckiego koka, a następnie zapięła na nadgarstku bransoletkę, w której ukryty był pendrive z przygotowaną w nocy prezentacją. Uśmiechnęła się cwano do swojego odbicia w lustrze. Żwawym krokiem opuściła pokój, kierując się na dół, gdzie odbywała się impreza.
            Goście już popijali szampana czy też wino ­– kto co sobie zażyczył. Rozejrzała się po sali, a kiedy jej wzrok napotkał projektor i duży ekran, na jej twarz mimowolnie wpłynął wielki uśmiech. Tak jak się tego spodziewała, w planach była jakaś prezentacja. Teraz pozostało jedynie jakoś się tam zakręcić i podmienić nośniki. Ale dla chcącego nic trudnego.

            Po godzinie Mario wszedł na lekki podest tuż przed ekranem. Uśmiechnął się do zebranych, rozpoczynając tym samym swoją przemowę i dając znak, by odpalono prezentację. Mężczyzna z zapałem wypowiadał kolejne zdania, pragnąć zrobić na zebranych ludziach wrażenie. Jednak szepty w rogu sali, a potem chichoty świadczyły, że coś tu nie grało. Dassler, wiedziony pierwotnym instynktem obejrzał się za siebie i stanął jak wryty. Na ekranie ukazywały się zdjęcia z jego szaleńczych nastoletnich eskapad po różnych zakątkach globu. Na jednym ze zdjęć pozował przed klubem go–go w Tajlandii, na innym był całkiem nagi i pijany. Mario oblał się rumieńcem i kazał wyłączyć sprzęt. Natychmiast przeprosił gości i starał się tę sytuację obrócić w żart. Podszedł do śmiejącej się do rozpuku Mii oraz władczo chwycił ją za ramię i pociągnął w jeden z korytarzyków.
– To twoja sprawka, tak?! – kipiał ze złości.
– Oj, sam chciałeś ostatnio powspominać stare czasy – otarła łzę śmiechu z kącika oczu.
– Mia, do cholery, to nie jest śmieszne! – huknął tak, że zapewne wszyscy go słyszeli – Jestem poważnym biznesmenem, a to jest bankiet, a nie jakaś posiadówa z kumplami. Chciałaś zrujnować mi tym wizerunek i firmę? – zezłościł się.
– Bo kim ty niby myślisz, że ty jesteś, co? Rozkapryszony dziedzic, ot co! – odgryzła się.
– Jesteś niepoważna! – teraz kłócili się już na całego.
– To ty jesteś skończonym dupkiem i trzęsiportkiem, który potrafi jedynie liczyć zera na koncie. Nic poza tym!
– Nie mam zamiaru tego słuchać. – pokręcił głową – Zrobiłaś tę prezentację celowo, tak? Chciałaś mnie ośmieszyć?
– Tak – przyznała, hardo patrząc mu w oczy.
– Nie, ja już nie mam do ciebie siły, Mia. Ty z wiekiem nie mądrzejesz, a jeszcze bardziej głupiejesz. – pokręcił głową, wskazując palcem na drzwi – Wynoś się stąd. Nie chcę cię tutaj widzieć.
– Z wielką chęcią – odwróciła się na pięcie i dumna niczym paw, opuściła posiadłość swego kuzyna.

***

            Zapłaciła taksówkarzowi, który dowiózł ją pod same drzwi jednej z lepszych w mieście restauracji. Z wysoko uniesioną głową przekroczyła próg O Paparico, kiwając głową w odpowiedzi na „bom dia” wypływające z ust personelu. W najbardziej oddalonym zakątku lokalu, tuż przy kamiennej ścianie, w nastrojowym półmroku stał nakryty dla dwóch osób stolik, a przy nim siedział popularny Portugalczyk. Uśmiechnął się lekko na jej widok i odsunął dla niej krzesło.
– Luis, jaki z ciebie gentleman – zaśmiała się uroczo, całując go w policzek.
– Wątpiłaś w to kiedykolwiek?
– Ależ skąd. W ciebie? – upiła łyk czerwonego wina. Uśmiechnęła się, rozkoszując się tym smakiem.
– Wytrawne, takie jak lubisz – zauważył.
– Tak. – spojrzała na kieliszek, a potem na emerytowanego piłkarza – Ale nie ściągnąłeś mnie do Porto, by zachwycać się winem podawanym w jednej z tutejszych restauracji, nieprawdaż?
– Masz rację.
– A więc? – uniosła wysoko jedną brew – W czym mogę ci pomóc, Figo?
– Wiesz, że byłem z Cristiano w Maroku? – zapytał, poprawiając się na krześle.
– Z Ronaldo? – spojrzała na niego – Coś mi tam świta, ale nadal nie wiem, o co chodzi? Żeluś coś przeskrobał i mam go nastraszyć? – chichotała.
– Nie. – zaprzeczył – Chodzi o to… – westchnął – Będę z tobą szczery. Jak na spowiedzi. – skinęła głową na znak, że zrozumiała, jednocześnie robiąc się poważna – Byliśmy tam we dwóch i postanowiliśmy pójść do jednego z klubów nocnych. Alkohol lał się strumieniami, był striptiz, kobiety… – podrapał się po szyi – No i tak jakoś się stało, że wylądowaliśmy w trójkącie z taką jedną cycatą panienką.
– No dobrze, ale co ja mam z tym wspólnego? Mam cię obronić przed żoną? – zakpiła – A może zapłodniliście tę cytatkę?
– Niestety, nie o to chodzi.
– A o co? – odpowiedziała jej cisza – Jest poważniej?
– Jest nagranie.
– Co?! – pisnęła, zasłaniając usta dłonią. Rozejrzała się dookoła, po czym pochyliła nad stolikiem i szeptała – Jakie nagranie?
– No wiesz… Jak my ją posuwamy i się macamy… Boże, to jest kompromitujące – schował twarz w dłoniach.
– Dobra. – jęknęła – Wiecie, kto ma to nagranie? – pokiwał głową – Więc?
– Karim Benzema.
– No proszę… Karim? – prychnęła – Więc czego chce? – w odpowiedzi wręczył jej kartkę – Serio? Boże, co ja mam z wami zrobić? – westchnęła – Dobra, Luis, nie przejmuj się. – poklepała go po dłoni – Zajmę się tym.
– Naprawdę? – spojrzał na nią z ukosa.
– Tak. – potwierdziła – Mam coś na niego i teraz to wykorzystam.
– Skąd ty niby coś na niego masz?

– Moje macki sięgają nawet tam, gdzie nikt nie widzi – uśmiechnęła się triumfalnie, po czym zaczęła sączyć kolejny kieliszek wina. Myślami już była w domu francuskiego snajpera, który był zdany na jej łaskę w kwestii występu podczas nadchodzących Mistrzostw Europy w jego ojczyźnie.

***
Takiej Mii się spodziewaliście?
Krótka zapowiedź kolejnego rozdziału już na blogu: http://lilas-word.blogspot.com/2017/01/sneak-peek-no9.html
U mnie teraz ciężki okres, ale mam nadzieję, że u Was lepiej. Niemniej jednak nie mogę obiecać, kiedy pojawi się na blogu coś nowego. Chociaż może Wasze komentarze dadzą mi jakiegoś kopa? ;)

13 komentarzy:

  1. Kompletnie nie spodziewałam się takiej Mii, ale podoba mi się :D
    Czyżby to co robi Mia było związane z prośbą Luisa? :D ot tak na pewno nie zwrocilby się o pomoc akurat do niej :D jestem bardzo ciekawa. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzmy, że kompetencje Mii mają baaardzo szeroki zakres. ;p

      Usuń
  2. Przeczytałam nagranie i od razu pomyślałam, że to Benzema XD
    Mia jest naprawdę niebezpieczną kobietą i to mi się podoba, bo w opowiadaniach nigdy takiej postaci nie było, a tu jest i to jeszcze z jakim charakterkiem. :D
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie wiem kim tak naprawdę jest Mia ! I naprawdę nie mogę się doczekać tego co dla niej jeszcze przygotowałaś, bo historia rodziny jest hmmm... co najmniej interesująca !
    Mam nadzieję, że "ciężki okres" minie i szybciutko do Nas wrócisz ;*
    Czekam i trzymam kciuki ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w końcu ktoś się domyślił, kim tak naprawdę jest Mia! :D Niezmiernie mnie to cieszy. ;) A o historii tej rodzinki jeszcze można będzie tu troszkę poczytać.
      No postaram się, żeby to wszystko szybciutko się uwinęło i wróciło na dobre tory. Buziaki ;*

      Usuń
  4. Jestem pod niemałym wrażeniem, ale przez brak czasu nie narobiłam nadal rozdziałów od 7 w dół, ale obiecuje, że w weekend się za to zabiorę i wreszcie dokładnie wszystko zrozumiem XD
    Bynajmniej wiem już kim jest tak naprawę Mia, wiec to nie lada progres :D
    Byle ciężki okres minął i przyszedł ten happy z nową energią i w ogóle!
    Posyłam ci całusy i dużo weny!
    Cicha ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze potrafisz mnie wciągnać nooo♥♥ Mia jest taka silna a jednak wydaje się być bardzo skryta przed tym co było kiedyś......>>> I te tajemnice i Ivan i Neuer>>>♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ona zawsze ma rękę na pulsie, chociaż miało być się walić i palić, a jej mieliby amputować rękę albo nogę.
    Niech działa! :D I nadal mam małą nadzieję na Manu! :D
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie na nowy rozdział!
    http://piensas-en-mi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ma, ma. Ale taka już jej rola. ;p
      A Manu... Znasz mnie, więc sobie sama odpowiedz, czy będzie. ;p
      Już lecę do Ciebie.;*

      Usuń
  7. Co ta Mia. Dziewczyna serio musi znać się na rzeczy, skoro właśnie z takimi sprawami do niej przychodzą. Jestem ciekawe co takiego ma na Karima i aż zżera mnie ciekawość. Mam o tyle dobrze, ze jak na razie to rozdziały czekają na mnie, a nie na odwrót ;D

    OdpowiedzUsuń